Była kiedyś dobra komedia pod tytułem „Cztery wesela i pogrzeb”. Dzisiaj mieliśmy „Cztery dymisje i jedno powołanie”. To nie jest komedia, raczej komediodramat. A raczej nudny telewizyjny tasiemiec w stylu „Mody na sukces”. Polacy mają problemy ze śledzeniem, czy Jarosław Kaczyński jest czy nie jest w rządzie.
To są zabawy w PiS-owskiej piaskownicy, które nie mają żadnego przełożenia na życie ludzi. Kogo obchodzi czy jeden czy drugi PiS-owski prominent został ministrem bez teki. Zajmowanie się takimi sprawami pokazuje, że politycy PiS są oderwani od życia Polek i Polaków. Bardziej interesuje ich to, kto jaką limuzyną będzie jeździł a nie to ile w sklepie kosztuje litr oleju.
Gdyby Mariusz Błaszczak dostał dymisję za sprawę rosyjskiej rakiety i zwalanie winy na generałów to rozumiałbym o co chodzi. Jeśli Błaszczak przestaje być wicepremierem a pozostaje ministrem to jest to kpina z ludzi.
Nie rozumiem co to za pomysł, że Kaczyński ma zostać wicepremierem, aby ratować kampanię PiS-u. Jeśli Kaczyński chce ratować kampanię Prawo i Sprawiedliwość to powinien zostać szefem sztabu. Nie po to płacimy komuś za sprawowanie funkcji wicepremiera, aby ta osoba zajmowała się sprawami partii siedząc w Alejach Ujazdowskich.
Marcin Kulasek, poseł